Londyn – Ludzie listy piszą
SKANDAL POD AMBASADA POLSKA W LONDYNIE
“Naród na ulicy, w środku bolszewicy”
Grupa szczerych patriotów z Londynu, na wieść o planowanym przyjeździe pani premier Beaty Szydło, zorganizowała na prędce pikietę pod Ambasada z flagami i banerami, ciepło witającymi panią premier i wyrażającymi zaufanie do jej rządu.
Stali pod Ambasada od godziny 19-tej do 22-ej ale nie ujrzeli pani premier, ani pani premier nie ujrzała tego powitalnego komitetu.
Dlaczego tak się stało?
Bo jakiś drań, tak to zorganizował, żeby pani premier nie widziała Polaków, którzy przyszli ja powitać i w ten sposób zapobiegł tez wydarzeniu takiemu jak owacje na cześć pani premier spontanicznie zgromadzonych polskich Londyńczyków. Trzeba zatem ustalić, kto wprowadził premier polskiego rządu do Ambasady tylnym wyjściem taka by nie miała możliwości spotkać się z czekającymi aby ja uczcić rodakami.
Czyżby za ta machinacja stal bardzo krytykowany od dawna przez Polonie Brytyjska p. ambasador Sobków?
A tak na marginesie – jakim prawem ta osoba wciąż pozostaje na tej funkcji?
Ludzie wiernie stali z flagami, marzli, jedna pani wyraziła obawę ze to odchoruje, kobiety tupały aby sie rozgrzać i nikt nawet nie wyszedł z Ambasady aby poinformować, ze pani premier jest już od dawna w środku i wasze czekanie jest daremne. A tym bardziej nie chcieli powiedzieć, którym wyjściem panią premier wywiozą i kiedy, aby fani pani premier nie mogli jej również pożegnać. Nie jest jednak tak, ze pani Szydło nikogo z londyńskich Polaków owego wieczoru nie spotkała. O nie! Czekajacy na przyjazd pani premier rodacy, widzieli jak do Ambasady wchodzi zaproszona śmietanka.
To bylo bardzo pouczające widowisko!
Widziano jak wchodzili na spotkanie w Ambasadzie nowi młodociani “liderzy” nowych polonijnych organizacji, którzy w jakiś sposób zostali kupieni do “kasty uprzywilejowanych” starych działaczy, starych organizacji, dawno temu podobno działających.
Widziano wchodzących osobników o opinii karierowiczów i podlizuchów. Widziano tez kilka przyzwoitych osób, które przyszły bo dostały zaproszenie na spotkanie z polska premier, a nie koniecznie zdawały sobie sprawę z manipulacji i podłości organizatorów tego i podobnych spotkań w Ambasadzie takich jak to i poprzednie z prezydentem Andrzejem Duda.
Czy to coś nagannego pójść na spotkanie z premierem lub prezydentem? Oczywiście nie!
Ale pójście do miejsca w którym gospodarzem jest człowiek o takiej reputacji na jaka zasłużył? Sami sobie na to pytanie państwo czytelnicy odpowiedzcie.
Chce poinformować, ze jest pokaźna grupa polskiej Polonii, która oświadczyła, ze nawet gdyby dostali zaproszenie , nie poszli by na podobne spotkanie tak długo jak długo nie zostanie wymieniony Ambasador i Konsulowie oraz większość ich personelu, który tak dzielnie przez ostatnie lata pomagał im w nic nie robieniu dla brytyjskiej Polonii. Toteż nie bylo możliwości aby przejść obojętnie obok jednego z banerów, na którym widniał napis:
“NARÓD NA ULICY W ŚRODKU BOLSZEWICY”.
Jednych zdziwił, innych zaskoczył, u niektórych wywołał aplauz a u innych znowu oburzenie i mnóstwo zażartych dyskusji. I bardzo dobrze! Niech ludzie w końcu zaczną myśleć! O tej paranoi i obłudzie, która się dzieje wśród Polonii brytyjskiej a szczególnie w Ambasadzie i Konsulatach. O tym dzieleniu Polonii na “kaste uprzywilejowanych” i cholote, która może sobie najwyżej postać na chodniku i widzieć przez okna jak ci “lepsi” racza się szampanem i ośmiorniczkami od pana Ambasadora. Na szczęście coraz więcej Polaków uświadamia sobie już, kto jest naprawdę kim. To skandal, ze spotkania z tak popularnymi osobami jak prezydent i pani premier nie robi się w jakiejś dużej sali, gdzie mógł by przyjść każdy kto sobie życzy ujrzeć, posłuchać i pobyć przez chwilkę choć w pobliżu szanowanych przez siebie osób a niekiedy nawet kochanych. No ale co by się stało, gdyby się ukazało, ze na przykład pani premier Szydło, nagradzana jest za swoje wypowiedzi gromkimi brawami?
Wówczas okazało by się, jak wielkie ma poparcie wśród Polonii. Czy to może dlatego organizuje sie takie spotkanie bez udziału publiczności?
Tylko dla śmietanki? “Nur für smietanka”? Zal mi tych ludzi, którzy psuja sobie biografie chodzeniem w miejsca gdzie gospodarzami są osobnicy nazywani potocznie bolszewikami czy postkomunistami. Spotykać się z osobami, które po rzetelnej dekomunizacji nie były by na takich funkcjach i nie utrudniały by tak strasznie integracji Polonii brytyjskiej. W Ambasadzie i Konsulatach oraz niestety również i w innych instytucjach wciąż jest pełno ludzi, którzy realizują dyrektywa swojego przełożonego generała Kiszczaka “Deintegracja Polonii Brytyjskiej”.
Czy “śmietanka” tego nie rozumie? Czy tylko udaje? A może wcale nie jest “śmietanka”?
Cześć Polonii jest obrażona, ze prezydent i premier wybiera na spotkania miejsca, w które wstyd by im było pójść. Mamy wiec poważny problem do przedyskutowania i rozwiązania.
Jerzy Straus