Małe interesiki i zimna kalkulacja podłych ludzi polityki
Nie, to opowieść o bucie całej klasy politycznej, o braku wrażliwości i o arogancji oraz intelektualnym lenistwie matołów, dla których władza, polityka, miłość do partii, przekazy dnia, te wszystkie „szanowny panie pośle”, „dzień dobry, panie pośle”, karta VIP, pierwsza klasa w pociągu, kilkanaście tysięcy na koncie, sekretarka, numery do kilku ministrów, obiadki u Sowy i przecinanie wstęgi są ważniejsze od zwykłej ludzkiej wrażliwości, miłości, oddania, zrozumienia.
Cały ten blichtr władzy jest dla nich ważniejszy od ludzkich odruchów i od powinności każdego uczciwego człowieka, a polityka w szczególności: powinności pomagania. Wyliczono rzetelnie, że na pomoc 800 tysiącom rodzin z niepełnosprawnymi – i wypełnienie postulatów – trzeba 5 miliardów złotych rocznie. Dużo, ale nie tak dużo, gdy zestawi się owe 5 mld z 30 miliardami złotych, które mamy ponoć z uszczelnienia VAT-u, jak opowiadają propagandowi dziennikarze w rządowych mediach. Nie tak dużo, gdy zestawi się to z 24 miliardami, jakie kosztuje rocznie program 500+. Co to za państwo, co to za władza, co to za politycy, którzy nie są w stanie znaleźć pieniędzy dla swoich najsłabszych obywateli?
Co to za państwo, które nawet jeśli znajdzie jakieś pieniądze dla nich, to chce im je dać w naturze (produkty higieny albo dopłaty do zabiegów), bo podobno boi się nadużyć. Co to za państwo, które w tak haniebny sposób nie ufa swoim obywatelom? Ale może nie trzeba dużych słów, może to po prostu zwykła, zimna kalkulacja. Ktoś mówi, że pewnie chodzi o dziurę budżetową, a w każdym razie, że wcale nie jest (a w perspektywie – nie będzie) z finansami państwa tak pięknie, jak propaganda nam wmawia. A sprawdzić tego na sto procent, niestety, nie sposób, bo nawet najwięksi ekonomiści gubią się teraz z powodu braku danych i zmian w sposobie ich podawania.
Pewnie to też prawda, ale czy ktoś naprawdę sądzi, że obecna władza zaprząta sobie głowę sytuacją finansową, zwłaszcza w dłuższej perspektywie? Ta mała zimna kalkulacja jest – obawiam się – jeszcze bardziej nikczemna. Niepełnosprawni to bowiem żadni wyborcy, pewnie nawet nie chodzą do urn, zajmują się duperelami w stylu, jak opłacić turnus rehabilitacyjny dziecku, albo za co kupić mu lekarstwa, a nie sprawami poważnymi dla niejakiego Żalka, czyli na przykład tym, kto wygra wybory. Niepełnosprawni są nieważni, bo nie zadzwonią do radia i nie wygłoszą peanu na cześć władzy, nie napiszą propagandowego bloga, na Facebooku nie pochwalą minister Rafalskiej, z obowiązkowym uśmiechem nie mogą świadczyć o tym, że w Polsce żyje się świetnie i dostatnio. Są nieważni. Więc przeczekajmy, myśli władza, ludziom znudzi się kibicowanie protestującym. Za chwilę jakiś usłużny propagandysta przedstawi ich w telewizji jako jednostki roszczeniowe, potem ujawni się – niby to przypadkiem – zdjęcie, świadczące o tym, że jednak taką rodzinę stać na wakacje na Mazurach. Jakoś się to zamota. Żalek po prostu chciał iść na skróty w tej akcji, ale to przecież dokładnie ten sam kierunek. Uznał, że on zamota poprzez drwinę, że zszarga dobre imię i zniszczy szacunek, jaki normalni ludzie mają wobec niepełnosprawnych i ich opiekunów. Chciał po prostu szybciej załatwić sprawę. Proszę przeczytać materiał w linku poniżej. Tak żyją ludzie z dorosłymi niepełnosprawnymi. Każda władza ma obowiązek stanąć z takimi bohaterami oko w oko. Jest całkowicie bezbronny. Nie przetrwa sam. 24 godziny przez 24 lata.”