Nieznajomość prawa na styku: obywatel – funkcjonariusze publiczni, nie może szkodzić
Panuje po części taki mit, że nieznajomość prawa szkodzi. W stosunkach cywilno – prawnych rzeczywiście tak jest. Tam, gdzie partnerzy są wobec siebie przynajmniej teoretyczne usytuowani na równych pozycjach, nieznajomość prawa szkodzi.
My w działalności stowarzyszeniowej głównie zajmujemy się relacjami: przedstawiciele państwa – obywatel. Pamiętacie, zgodnie z art. 7. Konstytucji ” Organy władzy publicznej działają na podstawie i w granicach prawa”.
W sprawie ważny jest również art. 5. Kodeksu postępowania cywilnego ” W razie uzasadnionej potrzeby sąd może udzielić stronom i uczestnikom postępowania występującym w sprawie bez adwokata lub radcy prawnego pouczeń co do czynności procesowych”. Wiem, pusty śmiech ogarnia, jak człowiek miał nieprzyjemność występować przed polskim sądem. Nie dość, że większość sędziów nie pomaga, to jeszcze potrafi wprowadzać w błąd, mataczyć sprawami. To postawa urzędników i sędziów spowodowała, że zdecydowałam się zabierać głos publicznie poprzez sieć, a następnie włączyłam się w działania stowarzyszeń. Obok poziomu obsługi interesantów w polskich urzędach i instytucja nie sposób przechodzić obojętnie. We wrażliwym człowieku krew się burzy, gdy obserwuje pracę polskich sędziów, a tym bardziej człowiek nie wie co ma ze sobą zrobić, gdy doświadcza na własnej skórze naruszające prawo działania sędziów. To co dzieje się w większości polskich sądów, woła o pomstę do nieba. Ostatnio jeden z naszych klientów mówił, że często występuje przed polskimi sądami. Stwierdził, że nie wymaga, żeby sędziowie byli jakimiś orłami za jakich się uważają, ale odrobinę przyzwoitości oraz minimum kompetencji by się przydało.
Istniejący stan rzeczy nie zmienia jednak faktu, że jest korzystne prawo, którego łamanie nie wiąże się z wyciąganiem konsekwencji wobec osób naruszających przepisy. Zwykli obywatele tak indywidualnie, jak i poprzez zorganizowane grupy powinny spokojnie, rzeczowo przeciwstawiać się istniejącemu stanowi rzeczy. Dość tego zakłamania, hipokryzji i notorycznego łamania prawa.
Pomyślcie o tym, że wszyscy mamy w tym interes, by prawo, ustalone zasady były przestrzegane. Będzie nam wtedy zdecydowanie łatwiej żyć, można będzie osiągać znacznie większe dochody z uczciwej pracy. Interes w zmianie patologicznej sytuacji powinna widzieć większość obywateli, tych którzy nie mają powiązań z władzą. I tu zaczyna się kolejny problem. Tych połączonych z aparatem władzy, żyjących na koszt podatników jest bardzo dużo, o wiele za dużo. Nie oddadzą dobrowolnie swoich przywilejów, pensji itp.
Bez jednoczenia się, wspierania w walce z nadmiarem niekompetentnych, bezdusznych funkcjonariuszami publicznymi Polacy i Polska utoną w bagnie bezprawia, zakłamania i ignorancji.
Konstytucyjna zasada zawarta w art. 7 „Organy władzy publicznej działają na podstawie i w granicach prawa” powtórzona jest w art. 6. Kodeksu postępowania administracyjnego: ” Organy administracji publicznej działają na podstawie przepisów prawa”. Jak czytamy kodeks postępowania administracyjnego dalej, to brzmi on jak zbiór utopijnych pobożnych życzeń. Art. 7. ” W toku postępowania organy administracji publicznej stoją na straży praworządności i podejmują wszelkie kroki niezbędne do dokładnego wyjaśnienia stanu faktycznego oraz do załatwienia sprawy, mając na względzie interes społeczny i słuszny interes obywateli”. Art. 8. ” Organy administracji publicznej obowiązane są prowadzić postępowanie w taki sposób, aby pogłębiać zaufanie obywateli do organów Państwa oraz świadomość i kulturę prawną obywateli”. Ładnie brzmi, prawda? Czytamy to, co chcielibyśmy przeczytać. Miód na serce.
A oto dowód, że w prawie administracyjnym nie obowiązuje zasada, iż nieznajomość prawa szkodzi. Art. 9. Kodeksu postępowania administracyjnego brzmi: ” Organy administracji publicznej są obowiązane do należytego i wyczerpującego informowania stron o okolicznościach faktycznych i prawnych, które mogą mieć wpływ na ustalenie ich praw i obowiązków będących przedmiotem postępowania administracyjnego. Organy czuwają nad tym, aby strony i inne osoby uczestniczące w postępowaniu nie poniosły szkody z powodu nieznajomości prawa, i w tym celu udzielają im niezbędnych wyjaśnień i wskazówek”.
Uważam, że zacytowane przepisy potwierdzają tezę, że funkcjonariusze publiczni obowiązani są nam wskazywać obowiązujące prawo, nie mogą nam stawiać zarzutów, że nie znamy jakiegoś prawa. Na ludzie reprezentujący państwo i samorządy prawo nakłada obowiązek prowadzenia postępowań tak, aby osoby uczestniczące w postępowaniu nie poniosły szkody z powodu nieznajomości prawa, obowiązani są oni do stania na straży praworządności, mają obowiązek prowadzić postępowania w taki sposób, aby pogłębiać zaufanie do organów państwa oraz świadomość i kulturę prawną obywateli.
Mam pełną świadomość, że to o czy piszę, brzmi jak zbiór utopijnych pobożnych życzeń. Uważam, że spora część zwykłych obywateli musi sobie zdać sprawę z tego, że istniejący stan rzeczy jest skutkiem bierności ogromnej większości obywateli, którzy poprzez swoje zdystansowanie wobec życia społeczno – politycznego, problemów innych w kontaktach z przedstawicielami państwa i samorządów przyczyniają się do utrwalania istniejącego stanu rzeczy, który w perspektywie krótszego czy dłuższego czasu obróci się przeciw tym, którym się wydaje, iż ich nic złego nie może spotkać.
Jak nie zrobi jakiegoś domiaru ZUS, to KRUS już coś wymyśli. Może okazać się, np. po latach, że od dobrowolnej składki na ubezpieczenie zdrowotne podatek zapłacić trzeba, koniecznie wstecz, a jakże przecież to Polska właśnie. Pamiętacie aferę z dopalaczami? Najpierw były działania, a później usiłowano stworzyć prawo, co nie ma nic wspólnego z praworządnością. Szkodliwość produktów to zupełnie odrębny temat. Przy tej analizie istotny jest mechanizm działania organów państwa, które w sprawie dopalaczy działały samowolnie. Najpierw działanie, którego nie można podjąć, gdy przepisy wyraźnie na to nie zezwalają, później uchwalanie prawa. Polska kilka lat temu wykonując wyroku Trybunału w Sztrasburgu, zapłaciła zdaje się coś ok. 40 000 zł za brak właściwego pouczenia o przysługujących prawach osobie oskarżonej o morderstwo. Bo polscy funkcjonariusze publiczni lekceważą obowiązki wynikające z prawa. Trudno zrozumieć, dlaczego jest tak duże przyzwolenie na faktyczny brak rozliczania urzędników, sędziów, prokuratorów itd. za jakość świadczenia pracy, sposób traktowania zwykłych obywateli, w tym naruszania prawa do prowadzenia postępowań administracyjnych tak, by uczestnicy nie ponieśli szkody.
No tak, w sumie po co mają się starać, za funkcjonariuszy publicznych odpowiedzialność ponosi skarb państwa, czyli na odszkodowania zrzutkę robią wszyscy podatnicy. Ludzie często płacą i płaczą, choć już dawno powinni powiedzieć dość lekceważenia obowiązków i niszczenia ludzi. Nie funkcjonuje również selekcja w zakresie zatrudniania bądź utraty zatrudnienia w związku z niską jakością świadczonych usług, szkodzeniem zwykłym obywatelom. Tylko czy brak odpowiedzialności za wykonywaną pracę przez funkcjonariuszy publicznych, nie jest formą dyskryminacji zwykłych obywateli, którzy ponoszą konsekwencje nie tylko finansowe za swoje błędy?
Barbara Berecka