Porwanie kultury
Okiem Shorka – PORWANIE
data:12 października 2016 Redaktor: Shork
Nie wiem, czy wiecie, ale nie macie kultury. Zabrali ją „artyści” i nie zamierzają oddać…
Rano zadzwonił telefon.
– Mamy ją. – Głos w słuchawce był przytłumiony chusteczką.
Spojrzałem na ekran. Numer nieznany.
– Ale co?
– Mamy ją i nie oddamy.
Rozejrzałem się dookoła, czy aby nie znajduję się jeszcze we śnie. Moją kawalerkę oświetlały poranne promienie słońca. Kot podniósł wzrok zaciekawiony tak wczesnym ruchem.
– To chyba pomyłka.
– Nie odkładaj słuchawki!
– W sumie to jest komórka, proszę pani. Sama słuchawka….
– Jak śmiesz przypisywać mi rolę społeczną? – zasyczało z komórki.
– …
– Jesteś tam? Słyszysz? Mamy ją i jej nie oddamy.
– Ale co macie?
– Kulturę , kur*a. Debilu! Mamy twoją pier*oloną kulturę. I nie oddamy. Ni ch*ja, nie oddamy!
– Aha. – Zaczynało mnie to bawić.- Porwaliście moją kulturę i nie chcecie oddać. A jakie są żądania?
– No, w końcu zaczynasz kapować. Oddamy ją…
– Ale mówiła… to jest mówił… to jest była mowa o tym, że jej nie oddacie – przerwałem.
– Nie przerywaj, bo jej na pewno nie oddamy! – zakwiczało z telefonu.
– No słucham.
– Oddamy ją, jak będzie jak dawniej. Żądamy dotacji na kulturę, utrzymania teatrów, powołania tych dyrektorów, co pozwalnialiście, żebyśmy mogli krzewić kulturę wśród prostego ludu miast i wsi.
Pomyślałem o rozmazanych fekaliach udających obrazy, wydarzeniach artystycznych polegających na wiszeniu na linach, smarowaniu się płynem do naczyń, wyprowadzaniu na spacer wypchanego królika czy zakopywaniu się w ziemnym dole z wrzaskiem. Pomyślałem o sztukach teatralnych nie tyle pozbawionych dobrego smaku, ale składających się z samych prymitywnych skandali, gdzie aktorzy odgrywają swoje role genitaliami. Pomyślałem o polskich nieśmiesznych komediach bitych z tej samej matrycy. Pomyślałem o tym, kogo wysyłamy na Eurowizję i kogo lansują muzyczne programy radiowe. O tych częstochowskich rymach w piosenkach i pozbawionych nie tylko rymów, ale i artyzmu wypocinach laureatów nagród literackich. Pomyślałem o zdominowanych latami przez lewactwo instytucjach finansujących kulturę. Pomyślałem o reżyserach, którzy zdobyli sławę naśmiewając się z polskości i budując w nas poczucie winy. I powiedziałem:
– Nie chcę jej.
– Co?
– Nie chcę. Zabierzcie ją. To nie jest moja kultura. To przebieraniec.
– Co?
Popatrzyłem na reprodukcję XIX wiecznego obrazu, na regał zarzucony książkami, kupowanymi jeszcze za dziesiątki tysięcy złotych od sztuki.
– Bierzcie ją na stałe i już z nia nie wracajcie.