Czy spółdzielnie mieszkaniowe to przeżytek?
Wielokrotnie posłanka Lidia Staroń przekonywała społeczeństwo, dziennikarzy, że obowiązujące dziś regulacje prawne dotyczące spółdzielni mieszkaniowych są najdelikatniej mówiąc niejasne, niespójne, wiele nosi znamiona przestępczości, niekonstytucyjności.
W jej [wnikliwej] ocenie propozycje Platformy miały za zadanie
- zwiększyć kontrolę nad spółdzielniami,
- umocnić pozycję walnego zgromadzenia członków,
- wprowadzić personalną odpowiedzialność zarządu za działania na szkodę spółdzielni lub jej członków, a co
- najważniejsze, uprościć uwłaszczenia, czyli przekształcenia mieszkań spółdzielczych we własnościowe [dawno spłacone, fakt ukrywany bezczelnie przez zarządy].
Bezspornym faktem jest, że po 1989 r. czyli w ramach kontrolowaej transformacji – znaczenie spółdzielczości, w tym mieszkaniowej, dramatycznie w Polsce zmalało. Podczas gdy w bardziej rozwiniętych krajach Zachodu, ruch ten jest i pozostaje liczącym się elementem życia gospodarczego i społecznego.
Przedstawiciele Związku Spółdzielczości w Polsce manipulując danymi stwierdzili, większość kosztów utrzymania lokalu mieszkalnego – energia cieplna, woda, kanalizacja, śmieci, podatek, ubezpieczenie – jest całkowicie niezależna od władz spółdzielni . To domena instytucji państwowych, takich jak Urząd Regulacji Energetyki. Koszty te stanowią dziś ok. 70% opłat za mieszkania, a spółdzielnie nie mają na nie żadnego wpływu. Remonty i konserwacje pochłaniają ponad znaczącą wielkość kosztów, niestety dwa razy za mało, by racjonalnie dbać o majątek spółdzielczy. Na utrzymanie administracji spółdzielczej zostaje zatem tylko 9%. Oczywiste kłamstwo. Każdy myślący spółdzielca wie na czym polegają „zyski” zarządów spółdzielni, ile faktycznie powinny wynosić koszty eksploatacyjne. Każdy myślący spółdzielca ma świadomość, ile wynoszą zarobki armii pracowników spółdzielni, głównie rodzin i faworytów królika, i na jakim poziomie jest realizowana ich praca !
Dziś, gdy w Polsce bardzo wielu ludzi, szczególnie wchodzących w dorosłość, nie stać na zakup mieszkania, wsparcie przez państwo spółdzielni mieszkaniowych wydaje się koniecznością.Tymczasem o ile w 2006 r. całościowe wydatki państwa na sferę mieszkaniową wyniosły 1012,5 mln zł, o tyle w 2010 r. niespełna 823 mln zł. Po roku 2008 rynek mieszkaniowy przeszedł kryzys i deweloperzy mieli kłopoty ze sprzedażą nowo wybudowanych lokali. Po latach tzw. uśpienia a faktycznie ogłupienia spółdzielców, spółdzielnie bezczelnie ze środków zrzeszonych zaczęli budować mieszkania na sprzedaż. Nastawienie na zysk przysłania realizację podstawowych działań spółdzielni mieszkaniowych, czyli działanie na rzecz i w interesie spółdzielców. !!!