W jaki sposób przywrócić spółdzielnie do życia?

 

W JAKI SPOSÓB PRZYWRÓCIĆ SPÓŁDZIELNIE DO ŻYCIA ? 

 
Wątek wywiadu dotyczący spółdzielni mieszkaniowych  7:09 – 18:20  minuta wywiadu    Link do wywiadu:  http://sds8.wp.tv/2935402-h.webm red. Agata Kalińska
Wiceminister Kazimierz Smoliński:  Spółdzielnie mieszkaniowe, mimo pewnej takiej jak gdyby niesprawiedliwej publicznej oceny jako złe instytucje,  jeżeli weźmiemy pod uwagę koszty funkcjonowania, koszty administracji budynków mieszkalnych, to one są najniższe. Żadna instytucja inna, poza spółdzielnią mieszkaniową nie jest w stanie tak niskich kosztów obsługi, kosztów administracji zapewnić. To są sprawne organizmy, [SIC !] oczywiście są nadużycia, jak w wielu też przedsiębiorstwach. Są spółdzielnie, które źle funkcjonują ale większość spółdzielni dobrze funkcjonuje.  Spółdzielnie mają i doświadczenie i mają potencjał, czyli mają grunty. [SIC!]  Wiele spółdzielni ma potencjał w zakresie zaciągania kredytów [SIC!] . Chcemy to wykorzystać. Spółdzielnie nie budują w tej chwili dlatego, że jeżeli jest automatyczne przekształcanie na własność tych mieszkań, czyli dochodzi do wspólnot, to spółdzielnie nie są zainteresowane, żeby działać jako deweloperzy. Gdy budują i przekształcenie  jest  na własność  i członkowie  wychodzą  ze  spółdzielni.[SIC!]   Chcemy przywrócić  możliwość
(oczywiście to jest tylko instrument) przywrócić to podstawowe lokatorskie prawo do lokalu, że ja wpłacam powiedzmy kilka procent wartości lokalu, kosztów budowy, przepraszam bo spółdzielnia ma za zadanie nie działać dla zysku. Pokrywam koszty budowy, jestem lokatorem. I tu dałem taką możliwość, żeby spółdzielnia mogła zawrzeć też umowę z tym lokatorem, że on będzie mógł powiedzmy w ciągu tam 20-tu, 30-tu lat też spłacać sobie to mieszkanie i dojść do własności.  Spółdzielnie są zainteresowane taką formą, że nadal jest to członek spółdzielni, który ma możliwość w określonym obszarze, znaczy w czasie „dojść do tej własności”.  Jestem przekonany, że to spowoduje, że spółdzielnie zaczną budować. To też będzie kolejny element budownictwa społecznego.[SIC !]  Jak są Towarzystwa Budownictwa Społecznego – też uważamy, że tam jest duży potencjał w TBS-ach. I to jest ten segment społeczeństwa, które ma średnie dochody. Czyli nie jestem na tyle bogaty, żeby zaciągnąć kredyt  swobodnie, że ja nie więcej niż 40% swoich dochodów przeznaczam (takie są standardy) na kredyt. Jeżeli więcej to jest to ze szkodą dla normalnego funkcjonowania. Znamy ten problem, że Polacy są zadłużeni i poza spłatą kredytu mieszkaniowego nie są w stanie na nic innego środków odkładać. Nie inwestują na giełdzie nie kupują jakichś wartościowych dóbr, to też jest ograniczenie funkcjonowania.[SIC!] 
Red. Agata Kalińska: Ale mieszkanie też jest inwestycją i też jest wartościowym dobrem.–  minister Kazimierz Smoliński: No jest. Ale na całym świecie inwestycja mieszkaniowa nie powoduje, że ja nic innego nie robię. Tam jednak, ja inwestuję w mieszkanie ale stać mnie jeszcze na inne rzeczy. Stać mnie na inwestowanie na giełdzie, chociaż niewielką rzecz ale mogę, czy jestem w stanie kupić jakieś dobra wartościowe, także luksusowe, czy też na wczasy zagraniczne wyjechać. Wielu Polaków w tą pułapkę kredytową wpadło, już nie mówię o samych frankowiczach, bo to jest odrębny element ale o tych, którzy złotówkowe kredyty wzięli i też mają problem ze spięciem budżetu tak, że poza spłatą kredytu niewiele im zostaje. Chcemy dać możliwość Polakom, żeby nie musieli zaciągać kredytu, a jeżeli zaciągają to ci zamożni, dla których to nie jest wielkim obciążeniem. 
Panie Ministrze Proszę mi wierzyć, że jestem sojusznikiem  prospołecznych programów PiS –u  bo bardzo chcę,  żeby  nasze młode pokolenie wróciło do kraju przede wszystkim ze względów sentymentalnych ale  mam w tym również osobisty interes.  Od dwóch miesięcy bowiem pobieram świadczenie emerytalne  i jestem żywo zainteresowana tym, aby nasze państwo stworzyło warunki dla załatania tej czarnej dziury w budżecie ZUS, który jest dysponentem środków zgromadzonych przeze mnie na poczet pogodnej jesieni. W przeciwieństwie do większości emerytów, którzy śpią spokojnie w przeświadczeniu, że źródło ich utrzyma nie jest zagrożone,  mnie ta czarna dziura bardzo niepokoi.
Ogólnie rzecz biorąc jestem więc za tym, żeby nasze młode pokolenie miało sprzyjające  warunki dla zakładania rodzin i wychowywania potomstwa ale w tej części programu Mieszkanie +, która przewiduje reanimację spółdzielni mieszkaniowych za pośrednictwem spółdzielczego lokatorskiego prawa do lokalu nic mi się nie klei. 
Wybudowanie lokalu mieszkalnego o statusie spółdzielczego lokatorskiego prawa do tego lokalu pochłonie określone środki. Założenia przewidują, że lokator pokryje część tych środków , żeby było dla niego taniej.   Jednak  źródło finansowania drugiej części jest dla mnie bardzo mgliste. Raz słyszymy, że pozostałą część pokryją środki budżetowe a innym razem  znowu, że publiczne środki nie będą uczestniczyły w tym programie. To co z tymi środkami publicznymi? Będą wspierały udział spółdzielni w programie,  czy nie? Proszę mi darować Panie Ministrze ale pieniądze nie spadają z nieba i tą drugą część środków na budowę lokalu lokatorskiego spółdzielnia musi skądś wziąć. Jako jeden z ważniejszych  dla programu atutów spółdzielni  wskazuje Pan ich potencjał w zakresie zaciągania kredytów. Jakie kredyty ma Pan na uwadze? Komercyjne?  Kredyt komercyjny jak się wydaje znacznie podroży całkowity koszt budowy lokatorskiego lokalu. I kto ten kredyt spłaci? Jeżeli  będziemy trzymać się zasad przewidzianych przez prawo spółdzielcze, to nabywca takiego lokalu pokryje jedynie część kosztów  budowy a pozostałą część spółdzielnia w takiej sytuacji będzie zmuszona spłacić ze środków własnych, czyli pozostali członkowie spółdzielni dofinansują inwestycje realizowanie w ramach programu. Czy ja to dobrze zrozumiałam? 
Oczywistością są wątpliwości, czy spółdzielcy powinni zaakceptować taki plan wydarzeń. Rzesza emerytów nie może być zachwycona taką perspektywą zważywszy fakt, że  w większości przypadków emerytury stanowią 50%  dotychczas osiąganych dochodów, które były nieco niższe od przeciętnego wynagrodzenia w polskiej gospodarce. Program zakłada ponadto, że za zgodą organów spółdzielni lokator będzie mógł spłacić cały koszt budowy lokalu,  odciążając w ten sposób  pozostałą część członków od obowiązku finansowego wspierania  tej inwestycji, i uzyskać prawo odrębnej własności lokalu. 
Rzecz w tym, że pomiędzy interesem organów spółdzielni a interesem lokatora od zawsze jest daleka rozbieżność. Statutowe organy spółdzielni mieszkaniowych nie są sympatykami obowiązku przekształcenia spółdzielczego lokalu w odrębną własność po pokryciu pełnych kosztów jego budowy przez  lokatora, bo im się wymyka z rąk źródło niezłego biznesu. Na dodatek  w tym konflikcie rząd zamierza [wprowadzić nierówność stron] wyposażyć organy spółdzielni w mocniejszą pozycję od pozycji członka spółdzielni, który wyłożył środki na  budowę, przez oddanie  do dyspozycji tych organów prawa podejmowania decyzji o przekształceniu lokalu.  
Ten szczegół  powinien być sygnałem ostrzegawczym  dla potencjalnych nabywców mieszkania. Pokryją oni  pełny koszt budowy lokalu  a organy spółdzielni przy wsparciu organów państwa (w tym sądów) będą się „doktoryzowały” na sposobach zablokowania takiego przekształcenia. Znane już przykłady. W konsekwencji po przekroczeniu progu życia przez tego, kto  pokrył koszt budowy,  mieszkanie zostanie własnością spółdzielni. Spółdzielcze lokatorskie prawo do lokalu jest bowiem niezbywalne i nie przechodzi na spadkobierców. Jest w tej sprawie jeszcze jedna wątpliwość. Dotyczy ona przypadku, kiedy nabywca takiego prawa nie będzie zainteresowany przekształceniem statusu  lokalu w odrębną własność. Jego uprawnienia będą więc przypominały  stosunek najmu w zasobach komunalnych i prywatnych. Ale w tych zasobach spółdzielni, koszty budowy pokrywają w całości właściciele lokali a nie ich najemcy. Trudno więc zrozumieć dlaczego w spółdzielniach mieszkaniowych osoba korzystająca z lokalu lokatorskiego  na  zasadach nie pozwalających na władanie tym lokalem w sposób przypisany właścicielowi zostanie obarczona obowiązkiem pokrycia części kosztów budowy tego lokalu. 
Ta koncepcja wymaga poważnego studium w części dotyczącej  jej społecznych kosztów. Ale czy to możliwe w ministerstwie na poziomie ministerstwa, sejmu ? Kim był minister zanim objął funkcję ? W oparciu konkretnie jakie doświadczenia opiera swoją wiedzę ? Nie  mieszka w żadnej SM, a co najwyżej koło zabudowań spółdzielczych tylko przejeżdża, jako że MIESZKA W WŁASNYM DOMU a  „doradcami, biegłymi” są koleżanki zatrudnione w Związku Lustracyjnym Spółdzielni Pracy .  Kolejne „znakomite referencje”. Wszystko układa się w całość dlaczego właśnie taki, a nie inny jest projekt nowelizacji najważniejszej dla wszystkich spółdzielców w RP Ustawy „został opracowany” !  
Opracowany projekt prawa spółdzielczego bezspornie oparty na błędnej ocenie rzeczywistości wymaga naprawy obecnego systemu, wyeliminowania błędnych przesłanek. W szczególności zapisy str.13 cyt: „Ocena skutków regulacji :
 Prezentowany projekt zakłada wprowadzenie poprawek do ustawy, które dostosowałyby spółdzielczą formę gospodarowania do reguł rynkowych obowiązujących w XXI wieku. Proponowane zmiany, w ocenie Projektodawcy, znacznie usprawnią prowadzenie działalności gospodarczej w formie spółdzielni pozwoli im  również znacznie sprawniej reagować na  zmienną sytuacje na rynku i inne zdarzenia losowe i tym samym skuteczniej konkurować z innymi podmiotami gospodarczymi.”
http://orka.sejm.gov.pl/Druki8ka.nsf/Projekty/8-020-290-2016/$file/8-020-290-2016.pdf 
O ile powyższe regulacje można jeszcze przypisać do spółdzielni rzemieślniczych czy rolniczych, to z pewnością nie do zdegenerowanych układami i bezprawiem spółdzielni  mieszkaniowych. Lansowane twierdzenie przez  ministra [PiS], wespół  z jego zespołem (nieoficjalnie) doradcą – prezesem Związku Rewizyjnego Spółdzielni Mieszkaniowych RP,  ….że spółdzielnie mieszkaniowe mogą działać jako spółki – firmy prawa handlowego, nie podlegając przy tym regulacjom prawnym Kodeksu Spółek Handlowych, nie wytrzymuje krytyki. SIC !   Dodać do tego lansowany projekt ministra PiS – mieszkanie + i mamy powrót do socjalizmu w czystej postaci (Alternatyw 4.) – czysty populizm bez wartości dodanej. Już obecnie liczni zarządcy – prezesi o pensjach minister x 3,  praktycznie bez ograniczeń uczestniczą w podmiotach gospodarczych, kupując i sprzedając udziały, akcje, nabywając firmy do działalności pośredniczącej (gdzie członkowie zarządów i Rad Nadzorczych SM mają drugie pensje jako reprezentanci) uprawiają developerkę czyli budują mieszkania na sprzedaż, grając w ruletkę na wyłączne ryzyko niedoinformowanych i bezwolnych spółdzielców, ponosząc przy tym iluzoryczną odpowiedzialność w postaci trzech pensji…  [SIC!] 
Zapisy proponowanego Art 36 § 4 to nic innego jak legalizacja obecnie już stosowanej praktyki na WZCz – głosowania pracowników i członków oczekujących z tzw.partii prezesa na 4 czy 5 kart przez co wygrywają większość spraw z tzw. absolutorium włącznie – [vide praktyka molocha MSM Energetyka, WSM z W-wy tudzież innych.
 
Podobnie jest z zapisem 41 § 1a – wobec bierności członków wykształconej przez lata sowietyzacji – to czysta patologia – robienie ze spółdzielni / spółdzielców „WYDMUSZKI ” w miejsce uzdrowienia systemu [SIC!] . 
Danie władzy absolutnej dla Zarządów opanowanych przez działaczy rodem z formacji PZPR i post sowieckich z obecnymi partiami włącznie TO JUŻ NIE BRZYTWA W RĘCE MAŁPY, TO RÓŻDŻKA DLA POZBAWIONYCH SUMIENIA I SKRUPUŁÓW WŁADCÓW. Innymi słowy takie regulacje doprowadzają do przekształcenia spółdzielni w jednostki prawa handlowego bez kontroli i odpowiedzialności, z działalnością na WYŁĄCZNE RYZYKO CZŁONKÓW  w niemałym stopniu spółdzielców w podeszłym wieku czy młodych nie zdających sobie sprawy z ryzyka…. dopóki nie zapuka komornik i nie zażąda dopłaty po 30-60 tys. zł od mieszkania – vide osiedle SM PAX” przy ul. Stryjeńskich, inne.  
Problemu funkcjonowania Spółdzielczości Mieszkaniowej przeżartej lokalnymi układami i układzikami z mafijną korupcją „w tle” nie da się  uzdrowić pomysłami „znawców tematu”, owieczek w skórach wilka. Blisko 60 lat funkcjonowania tego systemu w postsowieckiej Polsce zrobiło swoje [SIC!] . ROZBIŁO JAKIEKOLWIEK POCZUCIE WSPÓLNOTY w tzw. Spółdzielniach.
 Piszę to jako doświadczony bezpośrednio działacz społeczny.  Cóż więc należy zrobić w obliczu całkowitej degrengolady moralnej większości jej członków? Mało, mało, ciągle mało! Takie jest ciągłe dążenia „lobby prezesowskiego” do jak największego ograniczenia roli członków spółdzielni. Przejawem takiego działania jest projekt nowelizacji ustawy „Prawo Spółdzielcze” złożony do laski marszałkowskiej przez posłów PSL co nie może być zaskoczeniem i o dziwo przez posłów z ugrupowania Kukiz^15 z „twarzą” tej nowelizacji posłanki z Kukiz^15, Agnieszki Scigaj. W treści projektu („w sumie” jest to 3 strony) zapisów nowelizacyjnych, będących w zasadzie „kosmetyką” ustawy, ukryto cztery niezwykle niekorzystne dla spółdzielców zmiany jej treści.  Oto one z komentarzem dlaczego są niekorzystne:
1.„art. 15 § otrzymuje brzmienie:
§ 1. Spółdzielnia liczy co najmniej trzech członków, a spółdzielnia o której mowa w art. 6 § 2a, co najmniej pięciu członków, o ile statut nie wymaga liczby większej.”  
Czyli wystarczy, gdy jako członkowie SM pozostaną prezes  i  v-prezes  zarządu + np. gł. księgowy, a wtedy cały majątek SM będzie należał do nich.  I NIKT IM NIC NIE ZROBI, bo wszystko będzie „lege artis”.
2. w art. 49 po §5 dodaje się § 6 i 7. w brzmieniu:
„§ 6. Odwołanie członka zarządu, w tym prezesa lub  jego zastępców, wymaga uzasadnienia. W uchwale rady lub walnego zgromadzenia o odwołaniu członka zarządu, podaje się przyczyny odwołania, które stanowią jego uzasadnienie.”
Jest to bardzo znaczące utrudnienie, gdyż jego treść wymusza bardzo poprawne prawnie sformułowanie tego uzasadnienia, bo będzie miała kolosalne znaczenie w Sądzie Pracy, gdy odwołany złoży do niego pozew o przywrócenie. Nie wystarczy np. ogólne sformułowanie „w związku z nieudzieleniem absolutorium przez WZ.”
3. „art. 54 § 1. otrzymuje brzmienie:
„§ 1. Jeżeli zarząd jest wieloosobowy, sposób reprezentacji spółdzielni określa statut. Jeżeli statut nie zawiera żadnych postanowień w tym zakresie, oświadczenia woli za spółdzielnię składają dwaj członkowie zarządu lub jeden członek zarządu i pełnomocnik.”
– Tym samym statut może określić, że tylko prezes zarządu jest JEDYNYM reprezentantem SM. Koreluje to z innym zapisem tej „nowelizacji”, który obniża dotychczas wymagany do zmiany statutu próg z 2/3 na 3/5.
4, „w art.240: po § 2. dodaje się § 2a i 2b. w brzmieniu: „§ 2a. Dla realizacji celu określonego w § 2 związki rewizyjne mogą zakładać lub przystępować do spółdzielczych podmiotów prowadzących działalność gospodarczą lub innych podmiotów prowadzących działalność gospodarczą, które działają na rzecz spółdzielni lub ruchu spółdzielczego.”[SIC!] 
– Chyba nie trzeba pisać jakim zagrożeniem jest przekształcenie organu kontrolnego dla spółdzielni, jakim jest „związek rewizyjny” (pomijam to jak one rzeczywiście działają), w organizm stricte gospodarczy, który dodatkowo będzie mógł „WCHODZIĆ” W STOSUNKI GOSPODARCZE Z TYMI, KTÓRYCH MA KONTROLOWAĆ. Nie ulega natomiast wątpliwości, że ten zapis ma umożliwić związkom rewizyjnym STANIE  SIĘ  BENEFICJENTAMI  PROGRAMU  „MIESZKA-NIE+”.    [SIC!] 
Za jednoznaczny należy przyjąć fakt, iż pracownikom i działaczom spółdzielczym pomyliło się czym są spółdzielnie i po co są zakładane, Z ORGANIZMAMI GOSPODARCZYMI TWORZONYMI DLA OSIĄGNIĘCIA ZYSKU.  Drapieżnością, jako że dla nich spółdzielnia mieszkaniowa to abstrakcyjny byt, stworzony po to, aby osiągać ZYSK KOSZTEM SWOICH CZŁONKÓW. Byt, którego najważniejszą częścią stały się zarządy, nazywające się  „menadżerami” tych spółdzielni  z  „firmami satelitami  znakomicie żyjącymi z tzw.usług”.
Całkowitym natomiast milczeniem pomija się CZŁONKÓW TWORZĄCYCH SPÓŁDZIELNIĘ,  Z  ICH PRAWAMI ! WŁASNOŚĆ MIESZKANIA TRAKTUJĄC JAKO ZARZUT !!!  Zarzutem stało się, że spółdzielnia nie może zarabiać na swoich członkach. „Nadbudowa” spółdzielni najemni pracownicy członków popadli w paranoje. 
Rodzi się fundamentalne pytanie, dlaczego zapomniano kto jest właścicielem rzeczy zapłaconej w rozumieniu prawa rzymskiego, które jest fundamentem prawa w świecie cywilizowanym? Gdzie w świetle faktów,  m.in. właściciela „spółdzielczego lokatorskiego prawa do lokalu” nazywają „NAJEMCĄ” SIC!  Jerzy Jankowski, przewodniczący Zgromadzenia Ogólnego Krajowej Rady Spółdzielczej, nazywa [w jednym z artykułów] „NAJEMCAMI” właścicieli „spółdzielczych lokatorskich praw do lokalu”. Można powiedzieć, iż mentalność „dyrektora kołchozu” zawsze jednak w jakimś momencie da o sobie znać.