Kongres Zjednoczeniowy środowisk oburzonych na bezprawie, jaki odbył się w Warszawie pokazał wyraźnie, kto chce realnie zwalczać bezprawie ludzi władzy tj. polityków, urzędników, sędziów, komorników, prokuratorów, reżimowych dziennikarzy, banków i korporacji i ich poczucie bezkarności a kto tylko udaje, że coś robi.
W zasadzie niezrozumiałym jest takie zachowanie. Jak można chcieć zwalczać bezprawie a jednocześnie nie chcieć współdziałać z innymi, którzy chcą tego samego.
Przecież nie jest tajemnicą, że oni, Ci niszczyciele Polaków boją się tylko jednego. Oni boją się tylko jawność, oni boją się nagłośnienia ich procederu i to jest nasza jedyna skuteczna broń przeciwko bezprawiu. Ale będzie ona naprawdę skuteczna, kiedy nasz ruch będzie masowy, kiedy informacja o ich procederach będzie docierała do dużej liczby odbiorców. To zapewnić może tylko masowy ruch sprzeciwu wobec bezprawia ludzi władzy.
W tej sprawie może być tylko jedno wytłumaczenie. Część z tych osób działa po prostu na zlecenie. Jedni dla zlecenie PO a inni dla PiS. Ich zadaniem jest, nie dopuszczenie do realnej współpracy osób i środowisk krzywdzonych, przez ten okrągłostołowy system mafijny.
Jak większość pamięta Jarosław Kaczyński w swoim wykładzie wygłoszonym w Fundacji Batorego w dn. 14 lutego 2005 r. wyraźnie wskazywał na to „niebezpieczeństwo”. Lider Prawa i Sprawiedliwości podkreślił wtedy na koniec swego wykładu, że „w obecnej sytuacji społecznej i ekonomicznej nie da się dokonać rewolucji, ale nie można dopuścić do tego, by grupa wykluczonych czy tych, którzy obawiają się zmian powiększyła się. Jeżeli taka wielka grupa spotkałaby się przy urnach, to mielibyśmy rządy partii radykalnych i populistycznych. Dlatego droga przed nami jest trudna.”
Od tego czasu nic się nie zmieniło. Z jednej strony mamy pasożytnicze partie pilnujące, aby nic się nie mogło zmienić, co pozbawiałoby ich dochodów z naszych podatków a z drugiej grabione społeczeństwo.
Pozostaje jeszcze jakaś część tzw. działaczy a raczej krzykaczy nierozumiejących, o co chodzi. Oni dla odmiany bezinteresownie zwalczają każdą inicjatywę integracyjną. To są ludzie strachliwi, oni boją się, że w takim „tłumie”, nikt poważnie nie potraktuje ich wynurzeń i co gorsze nawet we własnych oczach już nie będą wielkimi liderami czy wodzami. To są oczywiście ludzie chorzy i jako takich należy zostawić w spokoju. W sumie oni nie są groźni.
Całe szczęście, że większość naszej społeczności, to jednak ludzie uczciwi i chcący pomagać sobie i innym. Te osoby przybyły na Kongres, choć nie wszystkie. Część osób nie mogła dotrzeć, ponieważ w ostatniej chwili ktoś związany z ważnym i krzykliwym lokalnym działaczem odmówił wyjazdu obiecanego Busa. Innych zdołał przekonać pewien jegomość powołując się na mnie, że wyjazd do Warszawy nie jest konieczny, bo już jest wszystko domówione i teraz tylko działać.
Wyrażam przekonanie, że kolejne spotkanie zaplanowane w październiku odbędzie się już w innej atmosferze i stanie się ono prawdziwym początkiem zjednoczenia i współdziałania ludzi krzywdzonych przez okrągłostołowy system bezprawia. Mam nadzieję, że staniemy się „zmorą” dla takich polityków jak lider Prawa i Sprawiedliwości, który przed nami ostrzegał już 2005 r.